Własność więcej warta? Nic, tylko się cieszyć!

14 Styczeń 2014
- Teraz średnia wartość rynkowa działek budowlanych na Chynowie i Jędrzychowie jest wyższa nawet o 60 proc. od niewiele dalej położonych działek w gminie wiejskiej. Bez połączenia, ta cenowa przepaść będzie stałym elementem naszego krajobrazu – uważa Zbigniew Barański.

- Ponoć czeka nas ożywienie budowlane…
Zbigniew Barański, twórca i właściciel znanego zielonogórskiego biura pośrednictwa w obrocie nieruchomościami TERRA NIERUCHOMOŚCI: - Tego z pewnością nie jesteśmy w stanie dzisiaj przewidzieć, ale gdyby sytuacja na rynku tak miło się odmieniła, powinniśmy zadać sobie pytanie o możliwości gminy wiejskiej: ile każdego roku zdoła wybudować nowych lub wyremontować starych dróg, ile zdoła położyć kilometrów rur wodociągowych i kanalizacyjnych itd.

- Przeciwnicy połączenia gminy i miasta często akcentują nieunikniony wzrost cen nieruchomości. Mają rację?
- Mają, ale nie rozumiem, dlaczego miałby to być argument przeciwko połączeniu? Wzrost cen nieruchomości na terenach wsi podmiejskich, choć ostatnio mniej zauważalny, jest nieuchronny i postępuje już od dawna. W miarę wyczerpywania się miejskich terenów inwestycyjnych, w sposób naturalny wzrasta zainteresowanie terenami okolicznych wsi. Dzieje się to z korzyścią dla właścicieli nieruchomości wiejskich, połączenie może ten proces przyspieszyć.

- Dlaczego?
- Odpowiem przykładem. Jakiś czas temu, jeden z klientów mojego biura chciał w gminie wiejskiej kupić kilkadziesiąt hektarów i wybudować tam w pełni zorganizowane, nowoczesne osiedle domów jednorodzinnych. Do inwestycji nie doszło, bo gmina, mimo zapisów w studium uwarunkowań, nie była w stanie opracować miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego i doprowadzić do wskazanego terenu sieci kanalizacyjnej, dróg dojazdowych itd. Tymczasem realizacja tego projektu przyniosłaby gminie dodatkowe wpływy z podatków, a właściciele wielu sąsiednich nieruchomości odczuliby wyraźny wzrost ich wartości. Niestety, pojawiła się bariera w postaci ograniczonego budżetu gminy.

Brak gminnych planów stanowi kolejne ograniczenie hamujące obrót nieruchomościami wiejskimi, a co za tym idzie - wzrost ich wartości. Banki udzielają niechętnie lub wcale kredytów na zakup nieruchomości położonych na terenach stanowiących użytki rolne. Choć w większości przypadków rolny charakter tych nieruchomości pozostał jedynie na papierze. Podmiejskie wsie od dłuższego już czasu są po prostu sypialniami miasta. Po połączeniu, dla inwestora, różnica będzie olbrzymia, bo będzie miał większą pewność, że budżet miasta jest wystarczająco bogaty, by sfinansować budowę niezbędnej infrastruktury.

- Czyli, po połączeniu, wartość nieruchomości budowlanych będzie tylko rosnąć.
- Owszem, ale czy to źle? Każdy powinien być zainteresowany wzrostem wartości swojej własności. Teraz średnia wartość rynkowa działek budowlanych na terenie „miejskiego” Chynowa i Jędrzychowa jest wyższa nawet o 60 proc. od niewiele dalej położonych działek na terenie gminy wiejskiej. Bez połączenia, ta cenowa przepaść będzie stałym elementem naszego krajobrazu. I kto na tym traci? Na pewno nie zielonogórzanie, bo to głównie oni kupują te działki, tylko mieszkańcy gminy.

- Jeśli po połączeniu nastąpiłby gminny boom budowlany, to w ślad za nowymi miejscami pracy pojawią się wyższe koszty inwestycji, w tym podatków.
- Jeśli mowa o podatkach: zapewne myśli pan o podatku katastralnym, bo tylko jego wysokość uzależniona jest od wartości rynkowej nieruchomości. Otóż o wprowadzeniu podatku katastralnego mówi się w Polsce od wielu lat. I jak dotąd nie udało się zbudować zintegrowanego systemu informacji o nieruchomościach ani przeprowadzić powszechnej taksacji. A jeżeli chodzi o obecny system podatkowy, z tego co wiem, w Zielonej Górze obniżono ostatnio miejskie stawki podatków od nieruchomości do poziomu stawek gminy wiejskiej.

- Połączenie lekiem na całe zło?
- Bez przesady. Inwestycje w substancję mieszkaniową nie decydują wyłącznie o rozwoju miasta. Bez odpowiednich warunków do dynamicznego rozwoju lokalnych firm oraz napływu kapitału z zewnątrz, na cud gospodarczy wynikający z połączenia bym nie liczył. Połączenie jest wprawdzie ważnym, ale nie jedynym elementem tej układanki.

- Dziękuję.

Piotr Maksymczak

Artykuły powiązane: 

Najpierw połączenie. Spory odłóżmy na potem

- Rząd chce nam dać 100 mln za zgodne połączenie. I my jeszcze kaprysimy? To tak, jakbyśmy szli ulicą, na której leżą pieniądze, i zamiast się schylić, zaczęli dyskusję: podnieść lewą czy prawą ręką? Wprost niepojęte - komentuje Piotr Pudłowski.

Po co nam zmiany? Żeby nie zostać w tyle!

- Gorzów proces połączenia ma już za sobą. I zmiany na lepsze widać tam gołym okiem. Ma nie tylko więcej mieszkańców, ale również większy i bardziej chłonny rynek. Co się przełożyło na większą liczbę miejsc pracy – mówi Wojciech Budynek.

Musimy zmieniać miasto i gminę

- Jeśli gminni urzędnicy i politycy nie dostrzegą w połączeniu szansy dla siebie, będą skutecznie sabotowali nie tyle samą ideę, ile jej praktyczne wykonanie – mówi Zbigniew Paruszewski.