Zbudujemy południową obwodnicę miasta

2 Maj 2014
- Niech sceptycy i przeciwnicy połączenia nie mówią tylko: nie, nie, nie! Niech powiedzą, co zrobią na tak, oprócz tego, że będą trwali. Jak np. rozwiążą problem setek ciężarówek przejeżdżających przez Drzonków i Raculę? – mówi Krzysztof Kaliszuk.

- 10 lat temu Polska wstąpiła do Unii Europejskiej. Przez te lata bardzo zmieniło się nasze otoczenie, Zielona Góra. Mieszkańcy to widzą?
Krzysztof Kaliszuk, wiceprezydent odpowiedzialny m.in. za pozyskiwanie funduszy europejskich: – Myślę, że widzą, chociaż tak się przyzwyczaili do unijnego wsparcia, że nie uważają tego za coś nadzwyczajnego. Miasto bardzo się zmieniło.

- Jak bardzo? Proszę sporządzić krótki ranking najważniejszych inwestycji wspieranych z unijnych pieniędzy.
- Lubuski Park Przemysłowo-Technologiczny w Nowym Kisielinie, drogi, chociażby obecnie remontowana Trasa Północna i hala widowiskowo-sportowa. Czyli tworzenie warunków do rozwoju gospodarczego, wygody życia w mieście i rozrywki na wysokim poziomie. Wszystko po to, żeby ludziom się tutaj dobrze żyło a Zielona Góra wciąż przyciągała nowych mieszkańców.

- A oni później przeprowadzają się do gminy.
- Przeprowadzają się, ale ich los i jakość życia dalej zależy od kondycji miasta. To miasto jest motorem napędowym regionu. To miasto przyciąga, gmina na tym tylko korzysta.

- To źle?
- Pytanie jest inne: czy w najbardziej efektywny sposób wykorzystujemy nasze możliwości wynikające z europejskich funduszy? Od lat prowadzimy w mieście politykę, żeby realizować takie inwestycje, które możemy sfinansować dzięki wsparciu z zewnątrz. Po co remontować za swoje pieniądze Trasę Północną, skoro można dostać 30 mln zł z zewnątrz? Uważam, że dzięki połączeniu będziemy mieli większe możliwości.

- Porozmawiajmy o przyszłości. Do 2020 r. czeka nas unijna manna z nieba?
- Czeka nas ciężka praca, żeby jak najwięcej wykroić z tego unijnego tortu. Możemy zyskać miliard, może nawet więcej. Trzeba jednak przedstawić projekty, które pozwolą nie tylko dobrze wykorzystać środki będące w dyspozycji województwa, ale również sięgnąć po fundusze rozdzielane przez Warszawę. To o wiele trudniejsze. Takim przykładem jest projekt bezemisyjnego transportu publicznego w Lubuskim Trójmieście, czyli projekt przejścia na elektryczne autobusy. Oznacza to całkowitą wymianę taboru. Walczymy o 400 mln zł.

- Sceptycy twierdzą, że nie ma to nic wspólnego z połączeniem.
- Sceptycy i przeciwnicy połączenia zawsze będą tak mówić. Niech lepiej powiedzą, co oferują w zamian. Jaki mają alternatywny program? Niech nie mówią: nie, nie, nie! Niech powiedzą, co zrobią na tak, oprócz tego, że będą trwali. Jak np. rozwiążą problem setek ciężarówek przejeżdżających przez Drzonków i Raculę?

- Jak mają go rozwiązać, skoro to nie jest gminna droga?
- Znam te argumenty z czasu dzielenia Funduszu Integracyjnego, gdy wiele razy ze strony gminy padało stwierdzenie, że nie da się czegoś zrobić, bo droga wojewódzka a chodnik starosty. W mieście wszystkie są prezydenta i nie ma zwalania winy na sąsiada.

- Wróćmy do obwodnicy Drzonkowa i Raculi. Prezydent da radę?
- A z remontem Trasy Północnej dał radę?

- Gdzie Rzym, gdzie Krym?
- Na remont Trasy Północnej dostaliśmy pieniądze z programu budowa i modernizacja dróg krajowych w mieście na prawach powiatu. Z tych samych pieniędzy można zrobić tzw. obwodnicę południową miasta, która pobiegnie pomiędzy dzisiejszymi granicami miasta a Drzonkowem, Raculą i Ochlą. Zacznie się koło Wilkanowa, będzie przedłużeniem drogi krajowej nr 27 i zakończy się rondem na ul. Wrocławskiej przy skręcie do Raculi. To koszt ok. 100 mln zł za 12 km drogi. Mamy uzgodnienia w tej sprawie z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad. Jesteśmy też w kontakcie z Ministerstwem Infrastruktury i Rozwoju. Jest jeden warunek: żeby starać się o te pieniądze, musi dojść do połączenia miasta z gminą. Inaczej mieszkańcy Raculi, Drzonkowa i Ochli nigdy nie zobaczą tej obwodnicy.

- To będzie największa inwestycja drogowa?
- Prowadzona przez miasto? Tak. Nie można jednak zapominać, że wkrótce rozpocznie się budowa drugiej nitki trasy S3. A to oznacza budowę łącznika os. Pomorskiego z Trasą Północną. To bardzo ważny projekt, bo wzdłuż tego łącznika, na północ od linii kolejowej są tereny przeznaczone na Nową Strefę Gospodarczą. Podczas budowy drogi zaraz powstaną zjazdy. Przygotowanie strefy będzie kosztować ok. 100 mln zł, z czego 85 proc. możemy pozyskać z UE. Leży ona na terenie miasta i gminy. Patrząc na dotychczasowe doświadczenia, nie sądzę, by gmina temu podołała.

- Jeszcze nie zagospodarowaliśmy parku w Nowym Kisielinie a już mówimy o strefie przy S3?
- Na tym polega długofalowe działanie. Budujesz pierwsze, planujesz drugie. Park w Nowym Kisielinie jest wciąż w budowie. Na infrastrukturę, inkubatory, wyposażenie laboratoriów pójdzie jeszcze ok. 100 mln zł. W tej chwili miasto buduje tam drogi, peron kolejowy, chodniki i sieć wodno-kanalizacyjną za ok. 15 mln zł. Wójt się do tego nie dokłada, chociaż to teren gminy.

- Przeciwnicy z zespołu ds. przeciwdziałania likwidacji gminy mówią, że to zadanie województwa i to nie jest działanie na rzecz gminy.
- Niech to powiedzą prosto w oczy chociażby mieszkańcom Starego i Nowego Kisielina, którzy liczą na nowe miejsca pracy. Niech wprost im powiedzą, że ich to kompletnie nie interesuje. To tylko pokazuje, że nie czują się odpowiedzialni za rozwój. A przecież obowiązkiem samorządu jest tworzenie warunków do powstawania miejsc pracy. I takie miejsca pracy w parku powstają. Pierwszy inwestor, firma Darstal, zatrudnił 180 osób. I nie może się doprosić, żeby gmina zbudowała kilkaset metrów chodnika wraz z oświetleniem. Następne firmy też się pojawią. To miejsce będzie tętnić życiem. Ironia losu polega na tym, że większość osób, która przekonała marszałka do tej inwestycji, mieszka dzisiaj w gminie. Ja reprezentowałem miasto, poseł Waldemar Sługocki był wtedy szefem departamentu w urzędzie marszałkowskim, senator Stanisław Iwan pilotował sprawę jako parlamentarzysta, ówczesny rektor Czesław Osękowski dzisiaj zajmuje się łączeniem miasta z gminą. Myślę, że dobrze zadbaliśmy o przyszłość.

- Do miliarda nam jeszcze trochę brakuje.
- Jeżeli dojdzie do połączenia, zbudujemy kanalizację w Ochli i Zatoniu. Kosztować ma to około 30 mln zł. W mieście chcemy rewitalizować park Tysiąclecia za ok. 5 mln zł i Dolinę Gęśnika (5 mln zł). Natomiast rewitalizacja terenów zielonych na terenie gminy pochłonie ok. 30 mln zł. Chodzi o parki w Zatoniu i Ochli oraz o Las Odrzański w Krępie. Myślę, że ok. 50 mln zł pochłonie modernizacja regionalnych instytucji leżących na terenie gminy: WOSiR-u w Drzonkowie, Muzeum Etnograficznego w Ochli, lotniska w Przylepie. Za około 30 mln zł wybudujemy ścieżki rowerowe w gminie.
Za zgodne połączenie otrzymamy jeszcze z Ministerstwa Finansów 100 mln zł, i taka kwota będzie wydana na inwestycje wskazane przez mieszkańców poszczególnych sołectw. To jest zapisane w wieloletniej prognozie finansowej miasta.
A do tego trzeba jeszcze doliczyć inne inwestycje na terenie miasta i gminy o wartości ponad 200 mln zł w ramach Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych. To już jest ponad miliard złotych, głównie na duże przedsięwzięcia.

- Mieszkańcy Zielonej Góry mogą się poczuć trochę niedopieszczeni.
- Przecież będą korzystali z większości tych inwestycji. W mieście zrealizujemy też wiele innych ważnych projektów. Trwa budowa planetarium w dawnym kinie Wenus. Powstaje centrum przyrodnicze w budynku Lumelu przy Dąbrowskiego. Będą otwarte pod koniec roku. Powstanie ul. Aglomeracyjna (30 mln) i zostanie poszerzona ul. Zacisze wraz z rondem przy al. Wojska Polskiego (12 mln), ścieżki rowerowe (10 mln), centrum przesiadkowe przy wiadukcie (20 mln). Zrewitalizujemy pl. Słowiański (5 mln), deptak od Bachusa do redakcji „Gazety Lubuskiej” (5 mln) oraz teren na tyłach teatru w kierunku pl. Matejki (10 mln), rozbudujemy filharmonię (5 mln).
Przed nami dużo możliwości. Tylko musimy je umieć wykorzystać. Dlatego jestem za połączeniem, bo zwiększymy swoje szanse.

- Dziękuję.
Tomasz Czyżniewski

Artykuły powiązane: 

Wójt nie jest wizjonerem

- Dla mnie najważniejsza jest budowa kanalizacji w Ochli i Zatoniu. W gminie nie ma perspektyw na rozwiązanie tego problemu, to miasto stwarza możliwości załatwienia sprawy w kilka lat – mówi Jarosław Berent.

Mam prawo i płacić podatki, i zabierać głos

- Spotykam się z takim delikatnym poczuciem, że my mieszkańcy, którzy przyjechaliśmy do tej gminy ileś lat temu, tak w „cudzysłowie” nie mamy prawa decydować. Nasz głos jest trochę mniej ważny od głosu tych ludzi, którzy mieszkają tu 40 lat, 50 lat - mówi Janusz Jasiński.

Radny Rosik: Połączenie? Ja jestem na TAK!

- Jako radny składałem ślubowanie mieszkańcom, a nie wójtowi. Dlatego staram się reprezentować mieszkańców. I w ich interesie musimy myśleć długoterminowo. Ja jestem za połączeniem – mówi wiceprzewodniczący rady gminy Mariusz Rosik.

Miasto jest jak lodołamacz

- Obrazowo mówiąc - Zielona Góra jest jak wielki lodołamacz, który przebija się przez lody i ciągnie za sobą mniejsze statki. Im jesteśmy silniejsi, tym bardziej wszyscy korzystają. Same statki przez lód się nie przebiją – mówi prezydent Janusz Kubicki.