Zmiana w centrum Zatonia

16 Styczeń 2014
Oj, działo się w tamtym roku. Na początku 2013 r. mieszkańcy Zatonia dyskutowali, czy warto zabierać się za remont świetlicy. Dziś budynek ma nowy dach, woda nie leje się do środka, gmina przejęła pobliski kościół pw. św. Jana i kupiła teren wokół świetlicy.

- Nic, tylko działać. Zatonie jest dla Zielonej Góry tym, czym Wilanów dla Warszawy, Krasiczyn dla Przemyśla czy Rogalin dla Poznania – uważa Jarosław Skorulski, wiceszef Stowarzyszenia Nasze Zatonie i autor książki „Zatonie. Ślady historii”. - W Zielonej Górze nigdy nie było książęcych rodów, postaci znanych w Europie. Zatonie to pewnego rodzaju nobilitacja dla miasta. Po co mamy jeździć do Branitz czy Forst, skoro wielka historia toczyła się tuż obok?

Oczywiście, chodzi mu o park w Zatoniu i ruiny pałacu, w którym kiedyś mieszkała księżna Dorota Talleyrand, świadek chwały i upadku francuskich monarchów: Napoleona Bonaparte, Ludwika XVIII, Karola X, Ludwika Filipa i Napoleona III.

Co jednak zrobić, żeby to miejsce było bardziej przyjazne dla mieszkańców i przybyszów z zewnątrz? Historyczne centrum wsi wymaga wiele pracy.

A dbałość o jej wygląd była przed rokiem tematem gorącej dyskusji na zebraniu wiejskim. Mieszkańcy dyskutowali wówczas: na co wydać 111,7 tys. zł z Funduszu Integracyjnego. Chodziło o to, czy jest sens remontować starą świetlicę wiejską? Mieści się ona w budynku dawnej gospody i jest w nienajlepszym stanie. Zbudowano ją w najważniejszym miejscu Zatonia. Tuż obok, na sąsiedniej działce, nadal stoją ruiny kościoła pw. św. Jana (wybudowanego w XIII wieku), po drugiej stronie ulicy widać park i ruiny pałacu Doroty Talleyrand.

- Przyszłam tutaj bronić starego obiektu. Warto dbać o takie miejsca, które są symbolem Zatonia - mówiła wówczas Maria Idzikowska, która w Zielonej Górze odrestaurowała zrujnowaną halę przy ul. Fabrycznej, czyniąc z niej znaną galerię sztuki. - Postawimy jakiś blaszak a pozbędziemy się perełki w centrum wsi?

- Przecież Zatonie historią stoi! – wsparli ją inni mieszkańcy.

Problem w tym, że wyremontowanie takiego obiektu to duży koszt, w dodatku… nie ma do niego dostępu, bo otacza go prywatna działka. Jak ma tam wejść budowlana ekipa?

- To jest wyczyn iście heroiczny. Właściciel chciałby, żebym za ten grunt zapłacił tyle, co za działkę przy Marszałkowskiej w Warszawie. Tyle nie dam – tłumaczył wójt Mariusz Zalewski, który był zwolennikiem przeznaczenia pieniędzy z Funduszu Integracyjnego na budowę boiska.

- Dajmy sobie szansę na rozwiązanie tego problemu. Dwa-trzy miesiące. W tym czasie miasto zrobi kosztorys i oceni, jakie prace można wykonać, a pan wójt spróbuje rozwiązać kwestię dojścia do budynku – zaproponował wtedy wiceprezydent Krzysztof Kaliszuk. – Może nawet warto wejść na drogę sądową z właścicielem gruntu, zabezpieczyć budynek i za kilka lat wyremontować go za unijne pieniądze.

W końcu mieszkańcy przegłosowali remont dachu świetlicy.

- Zobaczymy jak to będzie – stwierdzili.

I udało się. Dach jest gotowy!

- Teraz gmina jest stuprocentowym właścicielem sali, od góry do dołu, łącznie z „piekłem i niebem”. Z działką, która pozwala nam na dojście oraz z placykiem, który kiedyś pozwoli ludziom przyjechać i stanąć samochodem. Zatonie nie ma w ogóle parkingu – mówi Henryk Dzięgiel, szef Stowarzyszenia Nasze Zatonie. - Cieszę się, że tak wyszło w ubiegłym roku. Daj Boże, jeszcze jeden taki sam rok. Niech się ścigają wójt z prezydentem, my na tej rywalizacji tylko korzystamy, jak nigdy dotąd. Marzy się nam jeszcze, poza doprowadzeniem wody, kanalizacji i prądu, zrobienie „góry”. Wtedy w Zatoniu mogłoby powstawać dużo organizacji.

- Zgadza się. W grudniu kupiliśmy działkę przy świetlicy. Teraz jest do niej dostęp. Przejęliśmy też sąsiednią działkę z ruinami kościoła. Teren trzeba będzie ogrodzić i zaplanować zabezpieczenie ruin – przyznaje wójt M. Zalewski. W tegorocznym budżecie gminy zapisane jest 20 tys. zł na projekt remontu świetlicy i 10 tys. zł na zabezpieczenie ruin kościoła, wokół którego teren uporządkowali sami mieszkańcy.

Zadowolony jest również J. Skorulski. – Odbywa się tutaj coraz więcej imprez. Przy kościele postawiliśmy kapliczkę św. Jana, trzy razy odbyły się tutaj również noce świętojańskie – dodaje J. Skorulski. Nie ukrywa, że największym wyzwaniem jest park i pałac po drugiej stronie ulicy. A te należą do Lasów Państwowych.

- Gdyby doszło do połączenia miasta z gminą, to jesteśmy gotowi do takich rozmów z Lasami Państwowymi – zdradza wiceprezydent K. Kaliszuk. – Mamy doświadczenie w zagospodarowaniu parków z unijnych funduszy Europejskiej Współpracy Terytorialnej. Robimy to razem z Cottbus. Oni odnawiają park Branitz, my zrobiliśmy Lasek Piastowski i Dolinę Luizy. Teraz szykujemy się do odnowienia parku Tysiąclecia.

W Zatoniu K. Kaliszuk chciałby zachować podobną technikę: najpierw stworzenie koncepcji a później jej realizacja. Jedno i drugie za unijne pieniądze. – Dlatego złożyliśmy projekt na koncepcję zagospodarowania terenu w Zatoniu. Powstanie w tym roku – dodaje. I przypomina, że wiele zapowiedzi już jest realizowanych. – Jest już odnowiona droga z miasta do Zatonia (remontowało ją miasto przy wsparciu pieniędzy od marszałka), w tym roku powstanie jeszcze rondo na krzyżówce z szosą Drzonków-Ochla. Powstała też koncepcja budowy kanalizacji w Zatoniu.

Tymczasem sołtys Zatonia, Piotr Przespolewski zastanawia się, na co wydać pieniądze z tegorocznego Funduszu Integracyjnego. - Może warto kontynuować prace przy świetlicy? Jeżeli tak zadecydują mieszkańcy, to prace powinna wykonywać ta sama firma - mówi. - Przychodziłem tutaj przez cały okres trwania prac, robotnikom dosłownie patrzyłem na ręce i muszę stwierdzić, że robota została wykonana starannie i „z głową”. Ludzie już chcieliby na „balety” przychodzić… Teraz czekamy na spotkanie z prezydentem.

Prezydent Janusz Kubicki zaprasza na nie w przyszły piątek, 17 stycznia, o godz. 17.00, punkt przedszkolny, ul. Zielonogórska 72.

(tc, kg)